miniReplika 124
W ostatnim numerze moje spostrzeżenia na temat chińskiej wersji Shermana, model niby ładny w ramkach, niby ładnie odlany, ale wszystko na niby. To tak jak z chińskimi samochodami, na papierze super, w eksploatacji już nie tak różowo.
miniReplika 124
W ostatnim numerze moje spostrzeżenia na temat chińskiej wersji Shermana, model niby ładny w ramkach, niby ładnie odlany, ale wszystko na niby. To tak jak z chińskimi samochodami, na papierze super, w eksploatacji już nie tak różowo.
Sherman M4A1 MID
Border Model
Kolejny pojazd w mojej skromnej kolekcji tym razem z firmy Border Model, to chińska firma stosunkowo młoda, ale prężnie powiększająca swoje portfolio. Niestety jakość nie idzie w parze z ilością, ale przy odrobinie samozaparcia da się zrobić w miarę poprawny i cieszący oko model. Sherman chodził za mną od dawna, to wspomnienia starego Małego Modelarza, dopiero po zakupie okazało się ze to nie ta wersja, ale musiało mi to wystarczyć.
miniReplika 123
W ostatnim numerze artykuł z budowy Chieftain Mk10 z Menga. Model wzbogacony minimalną ilością dodatków, w zasadzie wykonany prosto z pudełka
British Main Battle Tank Chieftain Mk.10
Meng Model
Pod koniec sierpnia co najmniej dwa brytyjskie czołgi Challenger 2, należące do specjalnego szwadronu „Ajax”, wchodzącego w skład Królewskiego Pułku Czołgów otrzymały nowe malowanie, dzięki któremu mają być trudniejsze do wykrycia wzrokowo w walkach na obszarach zurbanizowanych. Wedle oświadczenia jednostki kamuflaż będzie używany do ćwiczeń w ramach „prowadzonych badań nad udowodnieniem i zwiększeniem przydatności czołgów podstawowych w środowisku miejskim”. Malowanie maskujące w postaci wielokątów barwy białej, szarej i brązowej nie jest jednak rozwiązaniem całkowicie nowym. Przypomina bowiem pomysł brytyjskich pancerniaków z czasów zimnej wojny. Ogólna idea kamuflażu stwarzającego fałszywe wrażenie co do typu, prędkości i kierunku poruszania się obiektów sięga floty nawodnej Royal Navy z czasów pierwszej wojny światowej. W czasach, gdy odnajdywanie i określanie dokładnego położenia celu odbywało się wizualnie, okręty o tak nietypowym malowaniu były ponoć najczęściej branymi na celownik, jednak najrzadziej trafianymi. Na pomysł zastosowania podobnie działającego maskowania broni pancernej wpadł w 1982 roku pragnący zachować anonimowość major stacjonującej w Niemczech tak zwanej Brygady Berlińskiej wojsk lądowych jej królewskiej mości. Dowódca szwadronu czołgów z pułku 4/7 „Royal Dragoon Guards” uznał, że standardowy kamuflaż British Army nie nadawałby się do walk w krajobrazie Berlina Zachodniego. Zbadał on, że najlepsze do ukrycia czołgu w mieście zbudowanym z cegły, drewna, szkła i betonu będzie malowanie składające się z białych, brązowych, szarych i czarnych prostokątów, których przynajmniej jeden bok ma długość czterdziestu pięciu centymetrów. Kamuflaż miał utrudnić życie wywiadowi i działonowym Armii Czerwonej, a Brytyjczykom dawać więcej czasu na podejmowanie korzystnych decyzji taktycznych. Na początku dziwacznie pomalowany czołg typu Chieftain nie spotkał się z poważnym ani entuzjastycznym przyjęciem. Cechą większości malowań maskujących jest jednak to, że działają tylko na określonych odległościach. W tym przypadku minimalny był dystans około pięćdziesięciu metrów, a już ze stu metrów wtapiający się w tło czołg stawał się prawie niewidzialny dla obserwatora. Gdy o eksperymentalnym kamuflażu dowiedział się dowódca brytyjskiego kontyngentu w RFN, postanowił przyjechać i zbadać sprawę osobiście. Podobno jego opinia brzmiała: „Nie widzę waszego [tu siarczysty epitet] czołgu, więc musi to być dobry pomysł”. Wtedy pomalowano tak samo pozostałe czołgi szwadronu, a następnie czołgi wszystkich brytyjskich jednostek w Berlinie Zachodnim.
Chieftain nie jest ani pięknym ani brzydkim czołgiem, ale malowanie wystarczyło by trafił na mój stół montażowy. Praca przy modelu, była wyjątkowo przyjemna, wszystko pięknie spasowane i przyjazne modelarzowi. W zadzie model jest prosto z pudełka, podmieniłem tylko na gąsienice drukowane z polskiej firmy QuickWheel oraz bardzo pomocne maski z Galaxy-Model. Nie polecam lufy z PanzerArt, bo jest do wcześniejszej wersji.
miniReplika 122
W najnowszym numerze moje zmagania z Mastiffem z Menga. Wspaniale spasowany model z małą ilością dodatków
Mastiff-2
Meng
Mastiff-2 z Menga, to naprawdę relaksujący model. Doskonale spasowany, może przerażać pancerzem prętowym, ale naprawdę nie ma się czego bać. Malowany farbami Hataka, bo tylko tam jest odpowiedni odcień. Z dodatków użyłem anten z Orange Models i Aber, oraz liny parciane od ANYZ-a, oraz koła żywiczne. Reszta to to co dał producent. Zdecydowanie polecam, więcej o pracy nad modelem w najnowszym numerze miniRepliki
miniReplika 121
Najnowszy numer miniRepliki z moim artykułem o pierwszej poważnej pancerce, a mianowicie Kozak -2 z ICM-u i zapowiada się że to nie ostatnia pancerka, bo w kolejce czekają już następne.